fbpx
Menu

Wielki projekt dla małych przedsiębiorstw

autor: Paweł Kolczyński – Wiceprezes Zarządu ARP S.A.

„Niewidzialna ręka rynku” vs. omnipotentne państwo – horyzont myślenia o gospodarce rozpina się między tymi dwoma skrajnościami. Zbanalizowana wersja historii XX wieku głosi, że był on przestrzenią starcia rozwiązań arcyliberalnych z komunistycznymi. Zwycięsko z tego pojedynku wyszły te pierwsze. Taką optykę przyjęła u swych źródeł również III RP. Prywatyzacja, jak najdalej posunięte wycofanie państwa ze sfery gospodarczej – to miały być podstawy prawdziwie wolnej i sprawiedliwej gospodarki. Naiwność tego liberalnego myślenia została zweryfikowana przez rzeczywistość, która nigdy nie poddaje się prostym klasyfikacjom. Rzekomo wolny rynek został skolonizowany przez uwłaszczoną nomenklaturę postpezetpeerowską – fundamenty tego procesu świetnie opisał Antoni Dudek w „Reglamentowanej rewolucji” – lub zagraniczny kapitał dysponującymi oczywistymi przewagami wobec rodzimych inwestorów, de facto pozbawionych środków kapitałowych.

Czy rozwiązania transformacyjne przyjęte na początku lat 90. były konieczne? Tak postawione pytanie paraliżuje jakąkolwiek debatę. W końcu łatwo wskazać, że sam proces transformacji zaowocował znaczącym sukcesem III RP, zwłaszcza jeśli miarą porównawczą uczynić Białoruś czy Ukrainę. Właściwie postawione pytanie brzmi: czy dla liberalnego modelu transformacji można było znaleźć alternatywę? Doktrynalne podejście do liberalnych przykazań znalezienie takiej alternatywy uniemożliwia, bo jako jedyną widzi tylko komunizm, i to komunizm w wersji stalinowskiej. Tymczasem alternatyw wobec naiwnego liberalizmu jest i było zdecydowanie więcej niż tylko komunizm. Wystarczy przecież wspomnieć tylko naukę Kościoła Katolickiego dotyczącą życia gospodarczego, z której czerpał chociażby niemiecki ordoliberalizm. Wystarczy wspomnieć, o tym, że fundamenty powojennego sukcesu gospodarki europejskiej uwzględniały elementy gospodarki planistycznej, dla której symbolem był słynny Plan Marshalla. 

Intencja tych rozważań jest więc jasna. Musimy wyzwolić się ze sztywnych ram alternatywy między liberalizmem (czy jego zaktualizowanej – ocenianej jako „bardziej bezduszna” – wersji: neoliberalizmem) i komunizmem.

Gwarancją rozwoju gospodarczego nie jest ani pozostawienie wszystkiego „niewidzialnej ręce rynku”, ani też oddanie całości ekonomii w ręce państwa. Polsce potrzebne są rozwiązania pośrednie i zdroworozsądkowe, a więc takie, które elastycznie dopasowują się do zmiennych uwarunkowań funkcjonowania zwykłych przedsiębiorców. Państwo powinno określać ramy rozwoju i plany dla gospodarki narodowej w perspektywie długoterminowej. Nie mogą to być oczywiście puste deklaracje, ale strategie z gotowymi narzędziami wsparcia dla przedsiębiorców chcących partycypować w realizacji tych założeń. O ile bowiem państwo ma wyznaczać długofalowe cele, o tyle ich realizacja spoczywa na barkach przedsiębiorców, którzy zachowują pełną swobodę działalności gospodarczej. To wizja prawdziwie demokratyczna, która zakłada odpowiedzialne partnerstwo między państwem a sektorem prywatnym. Państwo jest tu podmiotem, który inspiruje i zachęca, a nigdy nie narzuca swej woli – w innym wypadku czym różniłoby się od państwa komunistycznego? Ale państwo jest tu też podmiotem, który aktywizuje i wspiera przedsiębiorczość – w innym wypadku czym różniłoby się od bezczynnego, liberalnego „nocnego stróża”?

Rozważanie tego typu abstrakcyjnych idei przychodzi dziś stosunkowo łatwo, dlatego, że Polska doczekała się planu, który przekłada je na konkret. Mowa oczywiście o Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju przygotowanej przez Premiera Mateusza Morawieckiego.

Nie jest to pierwszy taki program, który w ostatnich latach próbowałby poradzić sobie z polską pułapką średniego rozwoju. W końcu mieliśmy już „plan Hausnera”, a i pewne elementy tego typu myślenia pojawiały się w ostatnim okresie sprawowania rządów przez Donalda Tuska. Cóż z tego, skoro zabrakło woli politycznej i determinacji by przekuć słowa w czyny? Strategię na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju można więc uznać za pierwszy tak kompleksowy i jednocześnie wdrażany w życie program, który jest odpowiedzią na niemoc dotychczasowych rozwiązań gospodarczych. Siłą tego planu nie jest tylko jego rozmach, ale przede wszystkim banalny fakt, dziś już oczywisty: ten plan po prostu działa. Dynamika wzrostu gospodarczego Polsce w ciągu ostatnich 4 lat zaskakuje nawet największych sceptyków. A przypomnijmy: dzieje się to wszystko w okolicznościach ogólnoeuropejskiego spowolnienia. Wydaje się, że powoli Polska gospodarka w pełni się autonomizuje i uniezależnia od cyklów gospodarczych największych partnerów, przede wszystkim Niemiec. Co więcej, pozytywne dane makroekonomiczne znajdują swoje konkretne odzwierciedlenie we wzroście poziomu życia zwykłych Polaków. Szerokie transfery społeczne stymulują popyt, co z kolei zachęcą przedsiębiorców do nowych inwestycji. Konsekwencją staje się niższe bezrobocie i naturalny wzrost płac. Liberalni ekonomiści zaczynają rzecz rozpatrywać w kategoriach cudu. Ale przecież dobrze widzimy, że chodzi o zdroworozsądkowe zastosowanie w praktyce zasad ekonomii keynesowskiej, tej która odpowiedzialna była za powojenne odrodzenie Europy. 

Ten dobry czas dla polskiej gospodarki odbija się również w nastrojach samych przedsiębiorców. Ponad 80% z nich, według badań Instytutu Badań i Raportów Społecznych, oceniło rok 2018 jako dobry lub bardzo dobry. Jednocześnie przedsiębiorcy wskazują cały szereg barier, których usunięcie zapewni im jeszcze lepsze warunki działania. Są to m.in. trudności w dostępie do kapitału inwestycyjnego, ograniczone zasoby infrastruktury zewnętrznej czy brak pracowników o określonych kwalifikacjach. To konkretne problemy, które blokują potencjał polskiej przedsiębiorczości i w rozwiązywaniu których dużą rolę ma do odegrania państwo i jego instytucje. 

Agencja Rozwoju Przemysłu S.A., w której mam honor pełnić obowiązki wiceprezesa, jest jednym z takich podmiotów, które entuzjastycznie włączają się w ten nowy plan dla Polski.

Od zawsze byliśmy spółką, która aktywnie wspiera polską przedsiębiorczość, choć dotychczas gros naszych działań dotyczył dużych firm, zwłaszcza z sektora przemysłowego. W nowych czasach, w dobie transformacji technologicznej, która będzie ograniczać znaczenie tradycyjnego przemysłu, również ARP S.A. musiała wykazać się elastycznością. Naszą misję nadal trzeba ujmować w wielkich kategoriach – w końcu celem jest pomyślność Polskiej gospodarki. Jednak realizacja tej misji wymaga nie tyle rewindykacji strategii spółki, co jej rozwinięcia, tak by wspierać polską gospodarkę kompleksowo. ARP S.A. nadal pozostaje więc przy swoich tradycyjnych specjalizacjach wspierając projekt reindustrializacji Polski, który jest jednym z aspektów Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Jednocześnie otwieramy się na sektor małych i średnich przedsiębiorstw. Pożyczki, oferta leasingowa, przygotowanie zewnętrznej infrastruktury dla przedsiębiorców, współpraca z uczelniami nastawionymi na kształcenie branżowych specjalistów – oto lista narzędzi wsparcia dla MŚP, które ARP S.A konstruuje tak by odpowiadały jak najlepiej ich potrzebom. W końcu to mali i średni przedsiębiorcy tworzą 70% miejsc pracy w Polsce i wypracowują ponad połowę PKB. Każdy wielki projekt dla Polski powinien więc wychodzić o energii i pracowitości tych najmniejszych podmiotów.